niedziela, 12 lutego 2012

Rozdział 1

* 9 styczeń 2011 rok *
     Wracałam z Mileną ze szkoły. Byłam zmartfiona tym, że jak mama dowie się, że dostałam cztery plus to znowu powróci jej obsesja. Moja przyjaciółka nigdy nie słyszała o tym jak zachowuje się moja matka. Wstydziłam się mówić o tym, nawet osobie do której miałam bezgraniczne zaufanie. Wiedziałam, że będę miała podwójnie przechlapane, ponieważ byłam spóźniona już 2 minuty co dla mojej mamy było jak dwie godziny.
- Milka - tak mówiliśmy na Milenę - ja niestety muszę już iść.
- No spoko kochana - przytuliła mnie.
- To pa - dałam jej buziaka w policzek.
- No hej, hej - odeszłam od niej po czym podeszłam pod drzwi mojego domu. Wzięłam głeboki oddech i nacisnęłam klamkę. Od razu usłyszałam jej krzyki.
- Gdzieś ty była ?! - krzyczała.
- Spóźniłam się tylko - spojrzałam na zegarek - cztery minuty.
- Tylko ?! - uderzyła mnie w twarz.
- Kobieto !!! Co ty wyprawiasz ?! - rozpłakałam się. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobiła. Szybo pobiegłam do mojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Wydawało mi się, że moja matka była chora psyhicznie. Sama nie wiedzałam co mam robić. Leżałam na łóżku płacząc. Bardzo bolał mnie polik w który dostałam od matki. Wstałam z łóżka po czym podeszłam do lustra. Spojrzałam na swoje odbicie. Na twarzy miałam rozmazany tusz, a także czerwoną odbitą dłoń. Bardzo mnie to bolało, ale czy na pewno ból pochodził od czerwonej dłoni na twarzy, czy może od tego, że czułam pustkę ? Nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo - odebrałam.
- Nic ci nie jest ? - usłyszałam głos pewnego chłopaka.
- Z kim rozmawiam ? - zapytałam.
- Tu Olek z twojej klasy.
- Aha - jęknęłam niepewnie.
- Nic ci nie jest ? - ponowił pytanie.
- A co miałoby mi być ? - usiadłam na łóżku.
- Eh... Przyszedłem do ciebie po zeszyty, bo nie było mnie tydzień w szkole i akurat zobaczyłem, jak dostałaś w twarz - usłyszałam.
- Olek, nic mi nie jest, ale proszę cię, abyś nie mówił o tym nikomu, bo nie chcę mieć problemów.
- Ola, ty jak widziałem już masz problemy.
- Olek... Ty nie masz pojęcia, co się dzieje w moim życiu, więc proszę cię, nie mieszaj się.
- Dziewczyno... Jeśli twoja mama cię bije, to powiedz komuś.
- Skąd ci przyszło do głowy, że moja mama może mnie bić ?
- Stąd, że kiedyś na wf-ie widziałem, że masz siniaki na nogach - po jego słowach sama nie wiedziałam co powiedzieć. Tak, mama mnie biła, lecz nie musiał o tym nikt wiedzieć.
- Nie mieszaj się w moje sprawy - rzekłam stanowczo.
- Jeśli ty nikomu nie powiesz, to ja to zrobię - rozłączył się. Byłam zła na mojego kolegę za to, że mieszał się w moje sprawy, lecz może i miał rację. Może powinnam komuś o tym powiedzieć ? Przecież to co ona ze mną robiła nie było normalne. Po chwili przemyśleń usiadłam przed biurkiem rozkładając książki. odrobiłam zadanie z języka polskiego, matematyki, historii i języka angielskiego. Potem zaczęłam się uczyć na sprawdzian z niemieckiego. Ten język nie wchodził mi za bardzo do głowy, ponieważ wszystko myliło mi się z angielskim, który całkiem dobrze umiałam.
     Około północy skończyłam się uczyć. Szybko poszłam się wykąpać. Siedziałam w wannie okryta pianą i myślałam sobie co chciałabym robić w przyszłości. Być nauczycielką ? Nie. Przecież nienawidziłam się uczyć. Robiłam to, bo musiałam. A może być piosenkarką, czy aktorką ? Było to kuszące, ale przecież nie umiałam śpiewać, ani grać aktorsko. Może taniec ? Kochałam to, lecz sama nie wiedziałam czy się do tego nadaję. Po długich przemyśleniach wyszłam z wanny. Dokładnie wytarłam się ręcznikiem i ubrałam moją piżamę i ciepłe skarpety. Po cichu wyszłam z łazienki zostawiając po sobie porządek. Szybko weszłam do mojego pokoju. Pierwszy raz czułam strach przebywając w swoim domu. Zgasiłam światło w pokoju i po ciemku szłam w stronę mojego łóżka. Położyłam głowę na poduszce i przykryłam się kołdrą. Leżałam myśląc o tym, co mówił mi Olek przez telefon. Zastanawiałam się, czy powiedzieć szkolnemu psychologowi o problemach z moją mamą. Bałam się tego, że będę musiała zamieszkać w domu dziecka. Miałam tam znajomych więc wiedziałam, że nie było tam za fajnie.

* 10 styczeń 2011 rok *
     Rano mama obudziła mnie o 5:00. Kazała mi się przygotować do szkoły, a potem sprzątać. Nie chciałam tego robić, ale nie chciałam znowu dostać w twarz. Posprzątałam swój pokój, a potem łazienkę. Gdy miałam już wychodzić z domu podeszła do mnie mama.
- Źle wytarłaś podłogę ! Natychmiast masz ją poprawić ! - krzyknęła.
- Spóźnię się do szkoły - powiedziałam, a ona znowu uderzyła mnie w twarz. Szybko wybiegłam z domu i podążałam w stronę szkoły. Gdy byłam na miejscu poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Miałam siny policzek. Szybko wyciągnęłam puder z torby i nałożyłam na twarz. Wyglądałam jak jakiś pokemoniasty plastik, ale musiałam to wytrzymać. Gdy usłyszałam dzwonek wyszłam z toalety i poszłam do mojej klasy. Zaczęliśmy lekcję matematyki.

                                        *
     Po wszyskich lekcjach podszedł do mnie Olek.
- Mówisz, czy ja mam to zrobić ?
- Mówię, ale chcę, żebyś poszedł ze mną.
- Dobrze, to chodźmy - po jego słowach poszliśmy w stronę gabinetu pani psycholog. Bałam się, lecz musiałam w końcu komuś to powiedzieć. Olek otworzył przede mną drzwi i razem tam weszliśmy.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc ? - uśmiechnęła się miła pani.
- Ola chciałaby pani coś powiedzieć.
- Tak ? No to mów - spojrzeli na mnie.
- Eh... Bo moja mama... Może to głupio zabrzmi, ale ona mnie bije - rzekłam niepewnie.
- Muszę przyznać, że twoja mama nie raz robiła nam w szkole awantury o byle co, więc wiem, że potrafiłaby nawet kogoś uderzyć. Jak na razie nie pozwolę, abyś mieszkała z twoją mamą. Czy jest ktoś, u kogo mogłabyś zamieszkać ? - zapytała.
- Hm... Nie ma nikogo takiego. Chyba, że moja przyjaciółka pozwoliłaby mi na jakiś czas zamieszkać u niej.
- Dobrze. To zadzwoń teraz do niej, bo jeśli się nie zgodzi, to muszę załatwić ci inne schronienie - po tych słowach szybko zadzwoniłam do Mileny. Dziewczyna od razu zgodziła się mi pomóc. Pani psycholog powiedziała, że dzisiaj razem z dyrektorem pojadą do mojego domu, aby porozmawiać z moją mamą. Mnie czekało jeszcze pójście do domu po jakieś rzeczy.
     Gdy mój kolega i ja wyszliśmy z gabinetu poprosiłam go, aby poszedł ze mną do domu, abym wzięła sobie jakieś ubrania. Zgodził się. Szybko poszliśmy do mnie. Matka jak zawsze wydarła się o spóźnienie. Nie obchodziło ją to, że Olek wszystko słyszał. W pewnym momencie znowu chciała mnie uderzyć. Chwyciłam jej rękę.
- Nie tym razem - spojrzałam jej w oczy. Wzięłam z pokoju potrzebne mi rzeczy. Następnie Olek odprowadził mnie do Mileny. Podziękowałam mu za wszystko. Wiedziałam, że gdyby nie on, to nadal moja matka by mną pomiatała.

                                          *
     Nastał wieczór. Mama Mileny zawołała nas na kolację. Gdy zapytała mnie czemu chwilowo u nich mieszkam powiedziałam całą prawdę. Pani Kasia była zaskoczona tym, co potrafiła moja mama.
* Tydzień później *
* 17 styczeń 2011 rok *
     Były już ferie. Przez ten caly tydzień mama chciała, abym wróciła do domu, ponieważ nie miał kto jej sprzątać. 16 lutego odbyła się rozprawa sądowa przeciwko mojej mamie. Odebrano jej prawa rodzicielskie i przyznano je... MOJEMU TACIE ! Nie chciałam wyjeżdżać do Anglii. Wolałabym już zamieszkać w domu dziecka niż z nim. Nienawidziłam go za to, że 4 latat temu zostawił mnie pod opieką mamy.
- Pa Milenka - pożegnałam się z przyjaciółką. Nie chciałam lecieć do Londynu, lecz musiałam.
- Do wiedzenia proszę pani - przytuliłam panią Kasię - jeszcze raz dziękuję za to, że mogłam tyle u was mieszkać.
- Nie ma za co. Trzymaj się jakoś. Mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzisz.
- Na pewno - uśmiechnęłam się. Potem podeszłam do Olka.
- Dziękuję, że mi pomogłeś.
- Gdybym wiedział, że teraz wyjedziesz wolałbym ci nie pomagać - spojrzałam na niego pytająco - żartuję. Dałam chłopakowi buziaka w policzek.
Po odprawie wsiadłam do samolotu. Czułam, że zaczynam nowe życie. Z nowymi ludźmi i miejscami. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, kiedy w końcy zobaczę Londyn, lecz nie chciałam widzieć na oczy mojego ojca. Nadal chowałam do niego urazę. Jakoś tak nie potrafiłam mu wybaczyć tego, że mnie zostawił. Siedziałam w samolocie smutna. Byłam ubrana na czarno. Nagle jakiś chłopak, któy siedział obok mnie zapytał :
- Mogę zobaczyć twoje nadgarstki ?
- Po co ? - zapytałam patrząc na niego ja na idiotę. Był to niebieskooki blondyn z miłym wyrazem twarzy. Miał na imię Jason ( jego mama wcześniej go wołała ).
- Bo wyglądasz mi na emo i chcę zobaczyć, czy mam rację.
- Hę ? Nadal nie rozumiem.
- Każde emo się tnie, tak ? - zaśmiał sie.
- Em... Nie wiem, czy każde emo się tnie, ale jestem pewna, że ludzie, którzy to robią, bo mają problemy nie zawsze są emo.
- Hm... - jęknął. Byłam zdziwiona, że potrafię mówić po angielsku. Na lekcjach przeważnie szło mi średnio.
- To pokażesz te nadgarstki, czy nie ? - zapytał, a ja podwinęłam rękawy bluzy. Pokazałam mu moje nadgarstki, a potem poprosiłam go, aby dał mi spokój.

                                             *
     Samolot wylądował. Wysiadłam z niego. Potem zaczęłam szukać mojego ojca. Po chwili szukania ujrzałam chłopaka, który trzymał kartkę z napisem "Alexandra Skrzynecka". Podeszłam do niego. Był on jakoś z mojego wieku. Skąś go kojarzyłam. Miał długie włosy koloru brązowego. Wyższy ode mnie chłopak zaczął rozmowę :
- Cześć. Ty jesteś Alexandra ? - zapytał po angielsku.
- Tak, to ja. Kim jesteś ? - spytałam w tym samym języku.
- Jestem synem narzeczonej twojego taty - uśmiechnął się.
- Mmm... Zaje*iście - powiedziałam omijając go.
- To jak, zabiorę cię do domu, co ?
- No chyba tak... - nieszczerze się uśmiechnęłam. Chłopak wziął ode mnie moje dwie walizki. Mi została tylko torba podręczna.

                                                *
     W samochodzie była cały czas cisza. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nawet go nie znałam. Nagle podjechaliśmy pod ogromny dom.
- Jesteśmy - odparł chłopak parkując samochód. Wysiadłam z auta. Zaczęłam rozglądać się dookoła siebie. Bardzo brakowało mi Polski, no ale trudno... Chłopak wziął mój bagaż i zaczęliśmy podążać w stronę dużych dębowych drzwi. Weszliśmy do środka. Przywitał nas biały pies, który cały czas szczekał. W pewnym momencie przed sobą ujrzałam mężczyznę i kobietę.
- Olcia - krzyknął ten facet. Zorientowałam się, że był to mój ojciec. Od razu mnie przytulił, lecz ja zrobiłam jeden krok do tyłu.
- Em... Louis zaprowadzi cię do twojego pokoju - powiedział tata wskazując na chłopaka, który odebrał mnie z lotniska. Razem z nim poszłam na górę po kręconych schodach. Louis wniusł moje rzeczy do fioletowego pokoju. w którym znajdowało się duże łóżko, biurko, kilka półek i drzwi za któymi znajdowała się duża garderoba. Podziękowałam za pomoc. Zamknęłam drzwi pokoju i szybko wyciągnęłam mój telefon. Chciałam zadzwonić do Milki. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i dopiero wtedy odebrała.
- Hey Olka. Jak tam ? - zapytała.
- Hej Mil. Tu jest okropnie ! Niby piękna okolica, fajny dom, ale nikogo tu nie znam - oznajmiłam.
- A twój tata.
- Nie widziałam do od 4 lat. Strasznie się zmienił, a po za tym mam wrażeniem, że właśnie psuję mu życie.
- Czemu tak myślisz ?
- No przecież nagle zjawia się jego córeczka, którą kiedyś zostawił dla świętego spokoju i zaczyna mu psuć życie z jego nową ukochaną.
- Dziewczyno, jeśli on by cię nie chciał, to po co by mu były te prawa rodzicielskie ?
- Po prostu się zlitował nad biedną dziewczynką, którą kiedyś biła mama - nagle usłyszałam punakie do drzwi - muszę kończyć - wyszeptałam i rozłączyłam rozmowę.
- Prosze - zawołałam i do pokoju weszła nowa laska taty. Miała na imię Olivia. Miała łańcuszek ze swoim imieniem.
- Alexandro, chodź na kolację.
- Nie jestem głodna.
- Dobrze, ale jeśli jednak zgłodniejesz, to zejdź na dół - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju zamykając drzwi.

                                                        *
     Około pierwszej w nocy zachciało mi się do toalety. Po cichu wyszłam z pokoju. Po drodze usłyszałam rozmowę mojego ojca i Olivi.
- Eh... Żałuję, ze wtedy ją zostawiłem. Mogłem o nią walczyć i zabrać tu ze sobą. Może teraz wiedziałaby jak bardzo ją kocham... Ale ona mnie teraz nienawidzi - to co mówił mój tata było smutne, ale faktycznie mógł o mnie walczyć. Wtedy zrobiło mi się trochę głupio, że tak się zachowałam na samym początku.
- Kochanie, ona na pewno cię kocha. Musi po prostu przyzwyczaić się do nowego otoczenia. To nie jest takie łatwe, a szczególnie dla 16-stolatki - po słowach Olivi weszłam do łazienki. Zrobiłam to co miałam zrobić, po czym wróciłam do pokoju.





Jest pierwszy !!!
Komentujcie, komentujcie !!!! <3 ;*

Dodawajcie się do obserwatorów !!! <prosi> :D
To ja idę kończyć pisać 2 rozdział ;)

Papa ;** <333 xo xo xxx xo xo
GG : 32211147

8 komentarzy:

  1. Louuuuuuis ! :D heheheueheuehu czekam na nn :D
    Carolina <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Louis będzie głównym boh.??

    OdpowiedzUsuń
  3. wszyscy będą głównymi bohaterami :) Po prostu przyjaciele :)
    Takiej poważniejszej miłości tu nie zrobię ;p Chyyyyba ;D Jeszcze wszystko przede mną, zobaczymy co i jak ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. super nie moge się doczekać następnego , super piszesz .. pozdrawiam . :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnyy rozdzial a w kim z 1D ona sie zakochaa ? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. w żadnym się nie zakocha ;D albo w każdym po kolei ;p

    Sama jeszcze nie wiem ;D
    Planowałam zrobić tego bloga innego niż inne, ale eh... trudno jest się odzwyczaić ;D huehue

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale się wciągnęłam !
    Piękne to opowiadanie, naprawdę ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział < 3
    @klaudiiiiaa

    OdpowiedzUsuń